• TRH (0-84) 696 32 03
     

Stanisław Staszic w anegdocie - TRH (2005 r.)

Stanisława Staszica znamy przede wszystkim jako znakomitego geologa, autora "Uwag nad życiem Jana Zamojskiego", organizatora górnictwa krajowego, czy założyciela Towarzystwa Rolniczego Hrubieszowskiego. Lecz róznież, ten znakomity pilanin, może zostać opisany za pomocą licznych anegdot, czy są prawdziwe, cóż na dzień dzisiejszy nie można tego stwierdzić z całą pewnością.


Anegdota <fr. anecdote> książk.
- krótkie opowiadanie o jakimś zabawnym czy niezwykłym zdarzeniu z życia znanej osoby (rzadziej fikcyjnej), zakończone zaskakującą, dowcipną puentą.


A neggdoty pozwalają zwrócić, zwórcić uwagę na wyminione w nich cechy charakteru. Sam ks. S. Staszic uwieczniłał je, np. w "Dziennikach podróży" (wyjazd do Australii lub Włoch). I tak: pewnego dnia, idąc jedną z ulic Florencji zuważył karetkę, na widok której wszyscy przechodnie klękali. Chwilę pomyślał, i zaczą gonić karetkę, bo na widok klękających wyrozumiał, że to jakiś ksiądz musi nią zdążać, aby dokonać ostaniej posługi, bo tylko takie było słuszne uzasanienie w jego oczach. Możemy tylko przypuszczać, jakie było jego zdziwienie, gdy nie doścignowszy jej, od przechodniów dowiedział się, że za pomocą tej karetki, tutejszy arcybiskup zażywa "spaceru".

Z kolei w Wiedniu ks. S. Staszic chciał koniecznie dostać się do zamku na audiencię generalną cesarza Leopolda II, a wiedział, że wejść mogli tylko szlachetnie urodzeni (hrabiowie, baronowie, książęta). I cóż zrobił. Przybrał minę "baronowską" pewnie miną dwa pierwsze pomieszczenia, i tu skończyło się jego szczęście, przy trzecim został zatrzyamny, przez szambelana, który nie rozpoznał w niem arystokraty, i poprościł o dowód bycia szlachetnie urodzonym. Skończyło się na tym, że pozwolono ks. S. Staszicowi oglądać rodzinę królewską, ale przy drzwiach, do sali głownej.

I nnym razem, również w Wiedniu, wyszedłszy rankiem na spacer, chcąc chodzić po ulicach, przyglądać się chłopom handlującym produktami rolnymi. Będąc nie przeciętnie wykształconym znał prawdę o kupcach, ale nie mógł mieć pewności. Rozglądnowszy się spostrzegł kobietę handlującą melekiem, a że dostrzegł wniej skromność i pobożność. Pomimo tego, że wiedział, wybrał więc stosowne miejsce, i obserwował. Okazało się, że po skończonym dniu handlowym, ks. S. Staszic zaobserwował, że kobieta poszła do kościoła, na spowiedź. Ksiądz dał rozgrzeszenie. Kobieta przujęła komunię świętą.

Biuletyn TRH 2005 nr 1-2

Maciej Ususrski